Targi, koncerty i wesoły chaos- Pyrkon 2025

0


            Jedni go kochają, inni czują, że to nie dla nich – mowa tutaj oczywiście o Pyrkonie, jednym z największych polskich konwentów fantastyki. Podobnie jak w zeszłym roku odbył się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich i oferował wiele stref tematycznych oraz atrakcji. Tegoroczny Pyrkon to 23 edycja tej imprezy. W tym roku  ustanowiono nowy rekord pod względem liczby uczestników, ponieważ imprezę odwiedziło ponad 66 tysięcy zwiedzających, a co ich przyciągnęło?
            Jeśli zapytać grupę pyrkonowicznów, czym dla nich jest ta impreza, otrzymamy tuzin różnych opinii, jednak prawie każdy wymieni kluczowy element- społeczność i fanów, czuć to na każdym kroku szczególnie w tym roku. Sercem Pyrkonu są fani wszystkiego co związane z fantastyką i nie tylko, a wiele z ich tradycji i żartów stało się uhonorowanym elementem imprezy. Tegoroczny Pyrkon po wejściu witał na przykład wielkim ananasem z napisem “A na nas czas”, nawiązując do kultu ananasa, który powstał na Pyrkonie. Ja sam uśmiechnąłem się na widok żartu, który obrócił się w punkt orientacyjny na głównym placu. Społeczność Pyrkonu miała w tym roku do dyspozycji prawie cały teren targów, na którym przez trzy dni co chwile coś się działo. Tak więc może w końcu opowiem co ja widziałem w poszczególne dni…

Piątek- czyli zdjęcia, wędrówki i wieczorne pogo

            Na Pyrkon oficjalnie można było wejść o godzinie 12:00, a wielu decydowało się jednak przyjść nieco później, aby uniknąć kolejki do wejścia, czy też sterczenia w słońcu, poza tym czy działo się wiele? Otóż na Pyrkonie są pewne dwie rzeczy: 1. zawsze coś się dzieje oraz 2. przed “kolejkonem” nie ma ucieczki. Niezależnie czy to o 12, 13 czy nawet i po 15, kolejka do wejścia jest zawsze i trzeba odczekać tak jak ja przynajmniej kilka minut. Sam przyszedłem o 13:00 z wejściówką odebraną już w czwartek i uniknąłem kolejki do wymiany biletów, która sięgała jak zwykle od mostu dworcowego do biurowca Bałtyk. Na całe szczęście dla czekających wszystko szło sprawnie, a co działo się na początku samego Pyrkonu? Jako, że przyszedłem w piątek głównie w celu zrobienia krótkiej fotorelacji nie zwróciłem uwagi na prelekcje czy spotkania, a niektóre trwały już od samego otwarcia wejść. To co jednak zwróciło moją uwagę to próba dźwięku jednego z zespołów, a mianowicie Pull the Wire. Pomimo, że koncert mieli zagrać dopiero wieczorem, to już przyciągali uwagę  swoim punkowym brzmieniem, może nie były to tłumy ale grupki zaciekawionych zwiedzających i fanów otoczyły scenę ognia, a ja razem z nimi. Kilka utworów i próby poszczególnych instrumentów, a jednak część coseplayerów dała się porwać rytmowi, kto by pomyślał, że będzie można zobaczyć postacie z anime czy gier bujające się do polskiego rocka? Dłuższą chwilę po tym spędziłem na obejściu całego Pyrkonu, aż stwierdziłem, że pora jednak przyjrzeć się czemuś konkretnemu zamiast rozbijać się o kolejne losowe spotkania z fanami czy coseplayerami. Moim następnym celem były więc hale z strefą inicjatyw fanowskich, gier muzycznych i strefą integracji. Powiedzieć, że ruch jak w Rzymie, to nic nie powiedzieć o tym miejscu, jednak dalej to prawie nic w porównaniu do hali z wystawcami, jednak co właściwie było w strefach, które wymieniłem? Walki na miecze, strefy do czytania z małą biblioteką, okazje do pogadania z fanami, którzy sami budowali każdą strefę Warhammera 40k, Fallouta, ogółu postapo czy też Pokemonów (a to tylko wierzchołek góry lodowej, obecnych tam stoisk). Hala była pełna klimatycznych wystaw i małych atrakcji, które były całkowicie darmowe dla zwiedzających, od gier po herbatkę tematyczną. To co jednak zrobiło na mnie największe wrażenie, to ogrom ludzi, którzy byli w pawilonach wystawców, pomimo, że był piątek, który zazwyczaj gości mniej zwiedzających to hale były pełne ludzi. Byłem osobiście w szoku, widząc jak wiele osób przewinęło się między stoiskami, tutaj jednak udało mi się wykonać kilka zdjęć, w tym jedno na długim naświetlaniu, aby chociaż spróbować oddać jak wielka rzeka ludzi płynęła w każdą stronę. Byłem jedynie biernym obserwatorem gonitwy za wszystkim co prezentowali wystawcy, a było tam praktycznie wszystko czego chciałby fan popkultury wszelakiej. Oczywiście, gadżety, koszulki, mangi, komiksy, książki, gry planszowe czy RPG to standard, ale biżuteria, rogi sygnałowe i miecze? Tego nie widzi się w byle jakim miejscu, a jeśli komuś brakowało opcji zmiany wyglądu, to kostiumy czy strefa z piercingiem i tatuażem też się znalazły. Piątkowy Pyrkon- tabun ludzi, ciągłe mniejsze grupki, które bawią się na różne sposoby i koncerty. Pyrkonowe koncerty w porównaniu do poprzednich edycji ciągle powiększają ofertę, obecnie można tam spotkać nie tylko mniejszych artystów ale i wokalistów z Japonii, orkiestry grające na żywo muzykę z filmów i gier czy też rockowe kapele, które najczęściej kończą pyrkonowy dzień. Nie ma nic lepszego jak po całym dniu zbierania materiału do tej relacji wybrać się na koncert, tak więc tutaj piątkowa klamra się zamknęła. Zacząłem dzień, słuchając Pull the wire i zakończyłem go ich koncertem, który skończył się około

23:00. Pyrkon trwa nieprzerwanie od otwarcia w piątek, do zamknięcia bramek w

niedzielę. Ciekawostką jest to, że koncert na Pyrkonie był na tyle znaczący dla zespołu, że postanowili zagrać premierowo singiel “Bromance”.

Sobota- potop Pyrkonowy

O ile piątek na pyrkonie jest tłoczny, to sobota nie pozostawia nigdy złudzeń, że Pyrkon jest wręcz oblegany. Śmiało stwierdzę, że jeśli ktoś potrzebuje wyobrazić sobie jak wyglądał potop szwedzki, musi zobaczyć Pyrkon w sobotę. Jeśli rzeczywiście nazwa tego wydarzenia pochodzi od ilości wojsk, która pojawiła się na polskich ziemiach, to Pyrkon oddaje to idealnie, nie łudziłem się nawet, że uda mi się znaleźć miejsce na odpowiednie zdjęcia, ludzie byli wszędzie od samego rana. Sobotę samemu rozpocząłem podobnie jak piątek, od wysłuchania próby dźwięku na scenie ognia, tym razem był to Zenek Kupatasa/Grabowski. Piątkowy koncert Pull the wire zebrał ogromny tłum, na tyle duży, że wytworzyło się pogo, jednak w sobotę sama próba dźwięku zebrała tak wielką ilość gapiów, że zamieniło się to w mały koncert. O ile mogę wierzyć moim zdolnością szacowania, zebrała się tam grupa licząca połowę tego co wczorajszy koncert, który miał miejsce wieczorem i był prawdopodobnie dla większości głównym punktem programowym. Pyrkon nie żyje jednak tylko handlem i koncertami, to także prelekcje i wykłady, postanowiłem więc uciec od tłumu i spokojnie wysłuchać kilku paneli, które przyciągnęły moją uwagę, jednak i tutaj potwierdziła się zasada “kolejkonu”. Na tym etapie zastanawiam się czy to gra słowna z konwencji nazywania konwentów, czy pochodzi jednak od armagedonu. Sale i korytarze centrum konferencyjnego były pełne, jednak to tylko pokazuje jak wielkim zainteresowaniem cieszą się goście Pyrkonu. Samemu odwiedziłem punkty programowe związane z Danem Jonesem, historykiem i autorem książek, bo Pyrkon ma także strefę naukową. Pyrkon jest magicznym miejscem, przenosi nie tylko w świat fantastyki ale i w czasie, nie mówię tutaj jednak tylko o ludziach przebranych w dawne mundury czy też zbroje rycerskie, lecz także o kolejkach po autografy, które zachowywały się jak te w PRLu. Ludzie nie tylko czekali, nie wiedząc czy doczekają się autografu, ale także zajmowali miejsca dla innych, czy też czasem w ogóle nie wiedzieli czy stoją w dobrej kolejce. Całe piętro gdzie była strefa do autografów, było usłane labiryntem ludzi. Główna kolejka, niczym rzeka rozdzielała się w kilka mniejszych do poszczególnych gości, nie raz jednak, tak powstałe odnogi krzyżowały się, a sami ludzie cierpliwie czekali na swoją kolej, jakby nauczeni nieziemskiej cierpliwości, niepodobnie do społeczeństwa, które chce wszystko tu i teraz, ścigającego się do kas samoobsługowych, to jest po prostu inny świat. Następny cel jaki obrałem po odstaniu w kolejkach to strefa gamingowa. Oczywiście nie jest to tak ogromna strefa jak dziejące się w tym samym miejscu PGA, ale dalej zachwyci fanów gier, oprócz stoisk CD Action, CD Projektu, czy Nintendo, można było znaleźć tam małe strefy retro gdzie ludzie zagrywali się w klasyki z ubiegłego wieku, lub nowsze, jednak nadal archaiczne dla branży gry z początku lat dwutysięcznych. Samemu rozegrałem parę gier i z mniejszą lub większą skutecznością radziłem sobie w Tekkenie. Pyrkon jak mało jakie miejsce sprawia, że nawet gra z nieznajomym i anonimowość większości osób zamienia się w przyjemną sferę, gdzie każdy to hobbista różnej maści, który po prostu chce się bawić. Zadziwia mnie do teraz, niezależnie od tego na ilu Pyrkonach byłem, że nawet gry, które wywołują wiele emocji nie wywołują w ludziach agresji. Społeczność tej imprezy sama dba o to by było po prostu przyjemnie i bezpiecznie, choć wolontariusze- gżdacze, również dbają o wszystko. Sobotnie gry, spotkania z znajomymi i inne przygody znowu zwieńczył koncertem, tym razem Łydki Grubasa, która to otworzyła swoje show metalową wersją motywu muzycznego Gwiezdnych Wojen. Chciałbym powiedzieć, że niedziela była równie emocjonująca, jednak każdy potrzebuje odpocząć, ja sam zrobiłem wtedy tylko zakupy i powygłupiałem się chwilę z innymi zwiedzającymi, bo to jest esencja Pyrkonu, społeczność i interakcje z ludźmi.

Słowem podsumowania

Ciężko mi powiedzieć, czy Pyrkon jest dla każdego, na pewno jednak przyciąga wielu, pomimo rosnących cen i opóźnień pociągów jakie powoduje, sam na niego jeżdżę i cieszę się zawsze kiedy nadchodzi ten moment w roku, że mogę wejść na imprezę, która tym co tam się dzieje przypomina istny internet, bo to jest chyba najlepsze porównanie. Podobnie jak niekażde forum jest dla każdego, tak niekażdy punkt programu na Pyrkonie przypadnie wszystkim do gustu. Pięknem tej imprezy jest jednak jej różnorodność i wesoły chaos, który jej towarzyszy, nigdy nie mogę przewidzieć co się stanie, ani kogo spotkam, no i to jest chyba to co sprawia, że od razu po tym jak przechodzę przez bramkę wyjściową zaczynam odliczyć kiedy mogę wejść znowu w ten tłum geeków i nerdów. Pyrkon w 2025 roku nie wyróżnił się dla mnie niczym na tle pozostałych, jednak był przyjemniejszy, a liczba uczestników chyba to potwierdza, ponieważ następne edycje mają już być limitowane. Tak więc każdy kto chce wejść na parę dni w ten dziwaczny świat będzie musiał szybciej rozważyć zakup biletu.

-Wojciech “Ash” Ostrowski

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *